Żródło: http://www.fzz.org.pl
Według wyliczeń Instytutu Badań Strukturalnych, aktywność zawodowa dłuższa tylko o 2 lata oznacza wzrost emerytury o 20 proc. Problem tylko skąd wziąć pracę na te 2 lata dłużej i czy nie okaże się, że potrąconych nam składek już i tak dawno nie ma.
Jak wylicza główny ekonomista IBS Piotr Lewandowski, cytowany w „Rz” z 20 lutego 2012 r., obecna 49-latka (urodzona w 1963 r.) odejdzie z rynku pracy w 2026 r. i dostanie 1870 zł, tj. o 500 zł więcej, niż gdyby zakończyła aktywność zawodową w 2023 r., tj. bez wydłużenia wieku emerytalnego. Świadczenie takiej osoby rośnie o 30 proc. Wysokość świadczeń kobiet urodzonych w 1973 r., a więc tych, które jako pierwsze będą pracować do 67. roku życia, ma być wyższa o dwie trzecie (3,4 tys. zł zamiast ok. 1,9 tys. zł), niż w sytuacji, gdyby pracowały do 60. roku życia.
Natomiast mężczyźni urodzeni w latach 1954-1955, którzy będą pracować o ok. 2 lata dłużej, będę, zdaniem IBS, otrzymywać emeryturę o o 15 proc. wyższą niż gdyby pracowali do 65 roku życia. Jednocześnie jednak, w wypowiedzi z 20 lutego 2012 r. wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak mówi, że nie wierzy w państwowe emerytury, a obywatele powinni w tej kwestii liczyć raczej na siebie, na swoich najbliższych.
Jednak jeśli nawet nie ulegać czarnym scenariuszom wicepremiera, które zdaniem niektórych komentatorów wróżą bankructwo ZUS, to i tak wszelkie wyliczenia dotyczące podwyżki emerytur mogłyby się sprawdzić tylko wtedy, gdyby przyszli, późniejsi emeryci mieli pracę do 67. roku życia. Tymczasem ponad połowa osób w wieku 50 plus w ogóle nie ma pracy i jest bezrobotna trwale, bo ponad 2 lata. Odsetek takich osób rośnie. Co istotne, w przeważającej mierze są to kobiety, a to właśnie im wydłuża się wiek emerytalny szczególnie, bo aż o 7 lat, mężczyznom o 2 lata.
Wszystko to razem pokazuje, że w wydłużaniu wieku emerytalnego wcale nie chodzi o godniejszą starość, przynajmniej pod względem finansowym, ale o zmniejszenie „dziury” w FUS poprzez zmuszanie ludzi do pracy najlepiej aż do śmierci, a jeśli już nie będą mogli pracować, to pozostawienie ich bez jakiegokolwiek zabezpieczenia ze strony państwa, ewentualnie i minimalną jałmużną z opieki społecznej.
Autor: Paweł Maciąg